"Staram się nie piec chleba zbyt często. Nie dlatego, że mi nie wychodzi. Wręcz przeciwnie. Wychodzi zbyt dobry i nie możemy się powstrzymać przed zjadaniem go w zbyt dużych ilościach. Tym razem musiałam upiec chleb, bo tego sklepowego kupiłam zbyt mało na weekend i w poniedziałek rano zostalibyśmy bez pieczywa. Tak więc upiekłam. I to w dodatku na specjalnym kamieniu, który wygrzebałam z zakamarków kuchennych. Trochę przeze mnie zapomniany - dziś sprawdził się doskonale. W dodatku, dobierając składniki, nie wzorowałam się na żadnym przepisie, lecz stworzyłam zupełnie autorską wersję. Chleb wyszedł pyyyszniutki! Miękki, sprężysty miąższ. No i ten fantastyczny dźwięk, jaki wydawała chrupiąca skórka! Polecam!"
Składniki:
- 2 szklanki mąki pszennej (typ 450)
- 1 szklanka maki pszennej pełnoziarnistej
- 1 paczuszka (7 g) suszonych drożdży + 1/4 łyżeczki
- 2 łyżki otrąb owsianych
- 2 łyżki nasion lnu
- 1 łyżka mielonego siemienia lnianego
- 1 i 1/3 łyżeczki soli
- 4 łyżki oleju rzepakowego
- 1/2 łyżeczki cukru
- ok. 1 i 1/2 szklanki ciepłej wody
- mąka do podsypywania
Przygotowanie:
Ja mój chleb przygotowałam w robocie planetarnym, zaopatrzonym w hak do wyrabiania ciasta drożdżowego. Do misy robota wsypałam wszystkie suche składniki i wlałam olej oraz wodę (tę ostatnią nie od razu całą, najpierw szklankę, a potem stopniowo resztę - ilość wody może być różna, w zależności od rodzaju mąki, jaką użyjemy). Wyrabiałam ok. 6 minut - to znaczy wyrabiał robot :-) - ciasto powinno być dosyć gęste.
Włożyłam je do miski lekko wysmarowanej olejem i szczelnie przykryła. Użyłam miskę, którą przeważnie wybieram do wyrastania drożdżowego: Tupperware z pokrywką. Zwykle wstawiam taką szczelnie przykrytą miskę do innej, większej i wlewam ciepłą wodę, aby wspomóc proces wyrastania.
Ciasto zostawiłam do wyrośnięcia na ok. 1i 1/2 godziny.
Po tym czasie wyłożyłam ciasto na stolnicę wysypaną obficie mąką i uformowałam okrągły bochenek. Sposób formowania podpatrzyłam na filmiku, który zamieszczam poniżej:
Po uformowaniu bochenka, ułożyłam go (złączeniem do dołu) na płaskiej blaszce, obficie posypanej mąką. Wierzch oprószyłam mąką i nacięłam lekko ostrym nożem. Pozostawiłam, nakrywając posypaną mąką ściereczką, do wyrośnięcia.
W tym czasie do piekarnika wstawiłam kamień i rozgrzewałam go przez pół godziny, w temp. 220 stopni.
Po upływie tego czasu zsunęłam podrośnięty bochenek z blaszki na rozgrzany kamień, a wnętrze piekarnika spryskałam wodą za pomocą spryskiwacza do kwiatów.
Piekłam 20 minut w temp. 220 stopni, dalsze 10 minut w temp. 200 stopni i jeszcze 5 minut w 180 stopniach (upieczony dobrze chleb, postukany od spodu, powinien wydawać głuchy odgłos).
Upieczony bochenek ułożyłam na kratce i czekałam niecierpliwie aż wystygnie by móc go pokroić. Warto było poczekać!
Jelko, ten chleb jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńPodziwiam i pozdrawiam:)
O, jakże mi miło :-)!!!
Usuńzgadzam się, ładnie wyszedł
Usuń