"Rety! Ten tatar "chodził" za mną już od jakiegoś czasu. Dziś nabyłam więc kawałek świeżutkiej wołowinki i ... przeniosłam się w czasy dzieciństwa. Jako dziecko jadałam taką surowiznę, a moje dziecko nie chciało nawet spróbować. Za to mąż nie mógł się nachwalić, mimo, że kiedyś tatara nie jadał. Nie jestem "tatarowym" ortodoksem, więc mięso zmieliłam w maszynce, zamiast z namaszczeniem siekać:)"
Składniki:
- 300 g świeżutkiej wołowiny (najlepsza polędwica, ale zbyt droga - nada się więc też udziec, łopatka; ja wykorzystałam ligawę)
- 3 ogórki kiszone (mogą być korniszony)
- 2 cebulki
- kilka kaparów
- 1 łyżeczka musztardy sarepskiej
- sól, świeżo zmielony pieprz
- 2-3 łyżki oleju rzepakowego
- ew. odrobina wody
- surowe żółtka (jajka sparzyć), ale kto się boi - może pominąć, chociaż wg mnie z żółtkiem jest lepsze:)
Przygotowanie:
Mięso zmielić lub drobno posiekać. Doprawić do smaku solą, pieprzem, musztardą i olejem. Jeśli chcemy aby masa była delikatniejsza można do niej dodać nieco wody. Dobrze wyrobić ręką. Formować kule, lekko je spłaszczać, zrobić wgłębienie (np. kieliszkiem) i delikatnie umieścić w nim żółtko. Obok ułożyć dodatki, czyli pokrojone w kostkę ogórki i cebulę oraz kaparki.
Każdy sam miesza sobie mięso z żółtkiem i dodatkami na swoim talerzyku.
Tatara co prawda nie jadam, ale za prezentację dania masz u mnie 10 pkt :)
OdpowiedzUsuńDzięki!:):):) Mój mąż też kiedyś nie jadał, ale się przełamał i teraz bardzo chwali. Spróbuj, może i Ty polubisz:)
Usuń