Szukaj na tym blogu

piątek, 26 października 2012

Moja francuska przygoda

"Właśnie skończyła się moja wielka przygoda. Wyjechałam do Francji w ramach projektu Comenius, w towarzystwie koleżanki z pracy, naszej szefowej i ... maskotki zwanej Splash, która jest symbolem tegoż projektu. Przygoda trwała tylko pięć dni, ale wspomnień starczy na dłużej. Zachwyciło mnie niemal wszystko: sama podróż, krajobrazy południa Francji, cuda architektury, french cuisine, znajomości nawiązane z nauczycielami z Francji, Walii, Szwecji i Włoch. Parę rzeczy zaś wywołało moje zdumienie: pozamykane w poniedziałki sklepy, słaba znajomość języka angielskiego przez Francuzów (nie dotyczyło to na szczęście naszych gospodarzy :-), brud w (bądź co bądź przepięknej) Tuluzie, duża liczba bezdomnych i ... moja znajomość angielskiego. Nie miałam najmniejszych problemów ze zrozumieniem angielskiego. Nigdy bym też nie pomyślała, że tak się odważę i otworzę, i będę śmiało konwersować po angielsku, tym bardziej, że jestem praktycznie samoukiem. Byłam z siebie naprawdę dumna! Już marzy mi się następny wyjazd, a póki co, będę wspominać moją  francuską przygodę ..."

"Cudowny wschód Słońca i pierwszy, lecz nie ostatni, w życiu lot samolotem. Łącznie było ich aż pięć."
"Pierwszy przystanek w drodze do Brive: Tuluza - 6 godzin zwiedzania w oczekiwaniu na pociąg."

"Tuluza nie bez powodu zwana jest Pink City, czyli Różowe Miasto."

Nie miałyśmy planu Tuluzy. Myślałyśmy, że nie uda nam się dotrzeć nad Garonnę - niemal nikt, kogo pytałyśmy o drogę, nie potrafił mówić po angielsku. Ale w końcu jakoś się udało."
"Gouffre de Padirac – to duża przepaść w wapiennej skale południowych Pirenejów  (szerokość 100 m i głębokość 256 m) oraz ciąg jaskiń. Na dół można zjechać windą lub zejść schodami (wybrałyśmy to drugie) a tam czekała nas nie lada atrakcja:  podziemna rzeka, po której płynęliśmy  łodziami."
I pomyśleć, że kilka lat temu miałam zdjęcie tej "Wielkiej Gardzieli" na pulpicie swojego laptopa ... Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że tam będę."






Magiczne miejsce - Rocamadour.
A oto nasza maskotka: Splash, czyli Kropla Wody.
"W małym miasteczku Objat (czyt. Obża), gdzie zwiedzaliśmy szkoły, zachwyciła nas egzotyczna zieleń na ulicach."

 A tak karmiono nas we Francji:

"Na przystawkę: sałata z kaczymi żołądkami."
"Kaczka rozpływała się w ustach."

"Tarta jabłkowa z sosem truskawkowym."
"Sałatka z grzankami, serem pleśniowym i boczkiem.

"Crème brûlée - równie smaczne jak moje :-)"


"Boeuf Bourguignon, czyli przepyszna wołowina po burgundzku."


"Ciasto, w stylu clafouti, z gruszkami, sosem malinowym i lodami waniliowymi."

"Sałatka Cezar z łososiem."
"Odwiedziliśmy destylarnię, w której produkowane są od kilku pokoleń, w tradycyjny i naturalny sposób wspaniałe likiery oraz ciekawostkę regionu: fioletową musztardę. Oczywiście nie obyło się bez degustacji (likierów oczywiście :-)."



To tylko część francuskich przysmaków. Były też oczywiście wspaniałe sery i wino.
"Alpy - pokazały całą swoją krasę w drodze powrotnej. Widok zapierał dech w piersiach."

"Ostatni etap podróży - nocny lot z Warszawy do Gdańska."

 Było, minęło. Szkoda tylko, że nie mogłam tych wspaniałych chwil dzielić z rodziną. Może kolejnym razem ...




6 komentarzy:

  1. Cudowne krajobrazy a jedzonko palce lizać:)...od razu wiadomo, że wyjazd się udał:)...pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dzieciaki się cieszyły bo nie było przyrody :-D

      Usuń
  2. Cudowna podróż, cudowne wspomnienia, aż miło popatrzeć na zdjęcia.
    To ja może poczęstuję się sałatką z grzankami, boczkiem i serem pleśniowym. :)
    Jelko, znam to uczucie zaskoczenia i dumy z samej siebie - też jestem praktycznie samoukiem angielskiego i tak jak Ty podczas ostatnich wakacji zdumiałam się swoją znajomością języka, a byłam w Anglii.
    Jeśli masz ochotę, to zajrzyj:

    http://qualietta.blogspot.com/2012/10/london-calling.html

    http://qualietta.blogspot.com/2012/10/i-fell-in-love-with-bath.html

    Pozdrawiam i życzę jeszcze wielu tak udanych podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowna przygoda. we Francji byłam tylko raz, ale za każdym razem wspominam to z wielkim sentymentem

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne fotki, piękna wycieczka :-)

    OdpowiedzUsuń