Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 6 lutego 2012

Zielono mi, czyli kluski szpinakowe

"W ten oto sposób wykorzystuję często ziemniaki, jakie zostają mi z obiadu. Parę minut i jest pyszna kolacja. A żeby utrzymać się w zielonej tonacji, na dodatek zrobiłam zieloną sałatkę. I chociaż do wiosny daleko a za oknem trzaskający mróz, to ... zielono mi!"

Sposób wykonania:
Ziemniaki (resztki poobiadowe, mogą być z dnia poprzedniego) przecisnąć przez praskę. Dodać jajko, mąkę i rozmrożony, odciśnięty szpinak. Ilość szpinaku uzależniamy od naszego zapotrzebowania na chlorofil :-), ale generalnie nie żałować. Zagnieść ciasto, a jego gęstość regulować mąką. Masa nie może być zbyć rzadka, bo kluski w czasie gotowania się rozpadną. Po zagnieceniu masę podzielić na mniejsze kawałki i formować z nich, na podsypanej mąka stolnicy, długie wałeczki, które tniemy na mniejsze lub większe (w zależności od upodobań) kawałki. Gotować w dużej ilości osolonej wody, licząc 2-3 minuty od momentu wypłynięcia. Odcedzić, wyłożyć na talerz, a na wierzch położyć kawałki masełka, które pod wpływem ciepła pięknie się stopi.

Zielona sałatka:
Porwana (a nie pokrojona) sałata lodowa, półplasterki cebuli, półplasterki ogórka (najlepiej ze skórką - zielona :-), ser feta pokrojony w kostkę, sos vinegret.

Całość podałam fantazyjnie (? :-) polane gęstym sosem balsamicznym, który szczególnie dobrze komponuje się z sałatką.

1 komentarz: